Jestem mamą 1,5–rocz­nego Mar­cela. Upra­gnio­nego, wychu­cha­nego, wycze­ka­nego, cudow­nego. Jak każda matka kocham swoje dziecko nad życie. Jed­nak, gdy czy­tam w inter­ne­cie, jak ciężko jest być matką, jak męcząca jest ciąża, poród, macie­rzyń­stwo, to albo jestem z innej pla­nety, albo mam ogrom­nego farta.

Ale po kolei.

CIĄŻA

Na początku ciąży codzien­nie rano wisisz nad toa­letą, naj­pierw nie chce ci się jeść, tylko cią­gle śpisz, potem jesz za dzie­się­ciu i nie możesz spać, a na samym końcu masz spuch­nięte stopy, kil­ka­na­ście kilo­gra­mów do przodu i nie masz już siły na nic. Tak, ciąża to ciężki okres w życiu kobiety. Nie w moim przy­padku. Do samego roz­wią­za­nia czu­łam się świet­nie. Jak chciało mi się spać, to po pro­stu korzy­sta­łam z każ­dej nada­rza­ją­cej się oka­zji i zasy­pia­łam choćby na 15 minut. Jak nie mogłam spać w środku nocy, bra­łam książkę do ręki i czy­ta­łam. Pierw­sze 4 mie­siące bie­ga­łam, potem pra­wie codzienne spa­ce­ro­wa­łam. Tak, mia­łam spuch­nięte stopy, ale dało się z tym żyć. Tak, wie­lo­krot­nie sta­łam w kolejce i nikt nie chciał mnie prze­pu­ścić, ale może powin­nam była pchać się sama do przodu – nie leży to jed­nak w mojej natu­rze, więc sta­łam. Nie wymio­to­wa­łam ani razu, choć mie­wa­łam mdło­ści, ale z tym też da się żyć. Mogłam pra­co­wać do samego roz­wią­za­nia – sło­wem czas ciąży wspo­mi­nam dosko­nale.

PORÓD

Bez znie­czu­le­nia, z uciskaniem brzucha, żeby dziecko szyb­ciej wysko­czyło, lekarz wpada do rodzą­cej w ostat­niej chwili, bo poród odbywa się jedy­nie z położną. Fatalne warunki w szpi­talu, zero intym­no­ści, rodzisz 16–30 godzin, by potem twój wie­lo­go­dzinny ból i tak zakoń­czył się cię­ciem cesar­skim. Straszne wspo­mnie­nia i obiet­nica: ni­gdy wię­cej dzieci. U mnie było zupeł­nie ina­czej. Mia­łam to szczę­ście uro­dzić dziecko w pry­wat­nym szpi­talu. Rodzić to nie­od­po­wied­nie słowo – dziecko zostało wyjęte z powłok brzusz­nych, więc w oczach NAPRAWDĘ rodzą­cych matek, g… wiem, bo nie czu­łam bólu. Ból po cię­ciu cesar­skim to nie to samo. Ide­alne warunki w szpi­talu, pod wzglę­dem infra­struk­tury (wła­sny pokój z łazienką), jak i pod wzglę­dem per­so­nal­nym. Mogłam pytać, nawet kilka razy o to samo i zawsze usły­sza­łam wyczer­pu­jącą i satys­fak­cjo­nu­jącą mnie odpo­wiedź. Nikt mnie nie zby­wał, nie prze­wra­cał oczami, uśmiech na twa­rzach pie­lę­gnia­rek to była codzien­ność. Mam wspa­niałe wspo­mnie­nia na całe życie i zapew­niam Was, że to naj­le­piej zaosz­czę­dzone i wydane 8 tysięcy zło­tych w moim życiu. Jednak jestem pewna, że w Polsce są też szpitale państwowe, gdzie można rodzić po ludzku, w komfortowych warunkach i z przyjazną opieką medyczną. Warto takich szpitali poszukać zawczasu, by potem nie narzekać.

MACIERZYŃSTWO

Matką jest się 24h/7 dni w tygo­dniu. Matka musi wsta­wać do dziecka w nocy, zapew­niać zabawy i inne atrak­cje w ciągu dnia. Matka musi zmie­niać pie­lu­chy, bo ojciec czę­sto się brzy­dzi. Kar­mić pier­sią, bo tak trzeba. Matka musi przy oka­zji zro­bić zakupy, ugo­to­wać obiad, wyką­pać dziecko, utu­lić, gdy znowu pła­cze albo uspo­koić, gdy bez powodu się zło­ści i wali głową w podłogę.

Matka ma być na każde zawo­ła­nie, nawet gdy jest chora, zmę­czona, zła.

Cóż, decy­du­jąc się na dziecko, trzeba się liczyć z tym, że życie się zmieni, że teraz ten mały czło­wie­czek i jego potrzeby będą naj­waż­niej­sze. Tak, powyż­sze obo­wiązki doty­czą głów­nie matek no i co w związku z tym? Nie wsta­niesz do dziecka, gdy będzie pła­kało w środku nocy? Nie zmie­nisz pie­luszki, gdy w całym domu czuć jego zawar­tość? Nie ugo­tu­jesz obiadu? – To zjesz kanapki. Przez 8 miesięcy karmiłam piersią  – sprawiało mi to frajdę, ale nic na siłę. Gdyby dziecko zamiast jeść pokarm, jadło moje brodawki do krwi, pewnie zrezygnowałabym lub męczyła się z laktatorem. Trzeba sobie radzić, nie ma sensu się uskar­żać, po prostu robić swoje. Jesz­cze ni­gdy nie byłam tak świet­nie zor­ga­ni­zo­wana jak teraz, kiedy mam 1,5-roczne dziecko. Oprócz dobrej orga­ni­za­cji, warto bez obaw korzy­stać z insty­tu­cji zwa­nej BABCIĄ i DZIADKIEM, a cza­sem opie­kunki czy sąsiadki, by mieć moment na odsap­nię­cie. A dziecko i tak za chwilę doro­śnie i tyle go zoba­czy­cie!

Moja żela­zna zasada: szczę­śliwa matka = szczę­śliwe dziecko = szczęśliwe macierzyństwo i tego będę się trzy­mać.

Ale tak, dzię­kuję Bogu każ­dego dnia, że mam zdrowe, fajne i wesołe dziecko. Tyle, że co ja tam wiem, skoro mam tylko jedno, w ogóle nie powin­nam zabie­rać głosu. Bo gdy­byś miała co naj­mniej dwójkę lub trójkę…

Rekomendowane artykuły

  • Dagmara

    Bardzo fajny post!:-) moge sie pod nim podpisac, nikt nie chce wierzyc ze moj aniolek ma 2 miesiace a w nocy spi po 7-8 godzin, w dzien nie placze lecz gaworzy i usmiecha, kupke robi raz na 2 dni, mam czas na obiad, prasowanie, zabiegi pielegnacyjne, od razu po powrocie ze szpitala wysprzatalam balagan poremontowy, tez mialam cc i wcale nie uwazam aby moje zycie zmienilo sie diametralnie, przeciwnie, czuje jakby ten maluszek byl ze mna od zawsze;-)
    Tyle sie naczytalam przed o ciazy, porodzie, macierzynstwie ze to istna orka, plakalam ze strachu, a teraz tak sobie mysle ze niektore kobiety to wyolbrzymiaja i chyba oczekuja medalu lub pomnika za to ze sa matkami…
    Wiadomo, ze ja mala zacznie raczkowac to bede ja ganiac zamiast siedziec na necie, ale ruch to zdrowie;-)

    • Zdrowe podejście Dagmara! Potem będzie trochę ciężej, bo mój dwulatek ma teraz okres buntu i wręcz uwielbia przecząco kręcić głową, zaciskając przy tym usta, ale wszystko do przeżycia ;)

  • mik

    Nie podpiszę się pod okresem ciąży, w tym właśnie czasie studiowałam na zmianę z wymiotami i spaniem. Wymioty ustąpiły dopiero po 6 miesiącu, więc 3 miesiące spędzone w toalecie. Kilkadziesiąt razy robiło mi się słabo w dzień. Ciąża to podobno nie choroba, ale w moim przypadku nie było łatwo.
    Urodziłam naturalnie, co uważam, za najlepszą decyzje w życiu. Sala w pełni wyposażona i fachowa opieka, to coś czego potrzebujemy w tym czasie. Otrzymałam to w pełni w dodatku w szpitalu państwowym. Ból był okropny tu nie ma się co oszukiwać, ale obecnie okres to marzenie , nie ma blizny po cesarce i niemal natychmiast mogłam wróci do formy.
    Dziecko nie jest przeszkodą. Na szczęście mamy cudowną babcie i dzięki temu studiuje medycynę bez przerwy na dziecko. Zapewniam jednak, że nie wygląda to w ten sposób, jak pomyślała o tym właśnie większość. Babcia zajmuje się małym prawie wyłącznie gdy mnie nie ma, nie robi za mnie wszystkiego. Dziecko jest największym szczęściem i najbardziej odpowiedzialnym wyzwaniem.

    • Nie ma też co zaklinać porodów metodą cięcia cesarskiego i blizny po, bo to już nie są dawne czasy, że blizna była widoczna, a matka nie mogła przez tydzień się ruszać. Ja blizny praktycznie nie mam, bo została wykonana na „zgięciu” bardzo nisko, perfekcyjnie zszyta, więc to nie problem. Poród – podobnie jak ciąża – to sprawa indywidualna; to jeden z najszczęśliwszych momentów w moim życiu, który obył się bez bólu i do końca moich dni będę ciepło wspominać.