Bo włosy mam ładne. Po mamie. Mucha nie siada. Długie, gęste, kolor też w porządku. Ale Marek, mój fryzjer, któremu jestem wierna jak mężowi, delikatnie zasugerował, że warto byłoby je trochę odżywić nie tylko w salonie, ale także w domu.
Marek wybrał dla mnie kremową odżywkę Oi Conditioner, która zawiera masło morelowe działające nawilżająco i kojąco oraz olejek roucou działający antyoksydacyjnie. Po użyciu odżywki Davines zauważyłam, że:
Odżywka zabezpiecza włosy przed wpływem wysokiej temperatury. Na opakowaniu jest napisane, że należy rozprowadzić produkt na umytych włosach, pozostawić na kilka minut, PRZECZESAĆ WŁOSY i dokładnie spłukać. Znając mnie, zapewne wiecie, że szkoda mi czasu na ich przeczesywanie, więc po prostu nakładam, czekam chwilę i spłukuję, a efekt jest naprawdę zachwycający!
Ta odżywka oprócz ceny nie ma żadnych wad, dlatego jeśli jesteście posiadaczkami włosów długich i/lub zniszczonych, to warto skusić się na jeden z produktów do pielęgnacji włosów tej marki. Oczywiście, moje włosy miały się nieźle także i przed zastosowaniem tej odżywki, więc nie jest to produkt bez którego żyć nie mogę, ale po kilkuletnim farbowaniu włosów również farbami marki Davines coś jest na rzeczy.
Spodobały mi się słowa prezesa tej marki:
Polecam całą markę, nie tylko odżywki, ale też farby. Produkty tej marki do kupienia znajdziecie np. na stronie emag.pl