Do niedawna byłam przekonana, że o pielęgnacji twarzy wiem już wszystko. Bo co mogłoby mnie jeszcze zaskoczyć? Okazuje się, że sporo…

Przeciętna kobieta poświęca zaledwie 20 sekund na oczyszczenie skóry twarzy, a to zdecydowanie za mało. Nasze usta są 100 razy bardziej wrażliwe niż opuszki palców, a mimo tego nie dbamy o nie należycie. Skóra wokół oczu ma zaledwie 0,5 mm, charakteryzuje ją brak komórek tłuszczowych, a zdarza się, że w makijażu zasypiamy ze zmęczenia.

Czas zrobić coś więcej dla naszej skóry!

Pierwszy krok to analiza FaceMapping®, czyli indywidualna diagnoza stanu skóry, na podstawie której terapeuta dobierze spersonalizowany program pielęgnacji, który uzdrowi skórę.

To priorytet marki Dermalogica, którą ostatnio miałam okazję poznać.

Każdy zmaga się ze swoimi niedoskonałościami: niektórzy narzekają na szary koloryt skóry, inni na rozszerzone pory, jeszcze inni na nieszczęsną strefę T. Na stan naszej skóry mają również wpływ zmieniające się pory roku, odbyte podróże, szczególnie samolotem, stres, dlatego każdy przypadek marka rozpatruje indywidualnie, zanim dobierze właściwe kosmetyki.

Dermalogica została założona w 1986 roku w Los Angeles,  a ich produkty cieszą się uznaniem już w ponad 80 państwach na świecie. Podczas wyjątkowego spotkania, w ramach Uniwersytetu Zdrowej Skóry, miałam okazję opracować własny schemat pielęgnacji i poznać kilka kosmetyków o nieznanych dla mnie formułach.

Na podstawie analizy FaceMapping®, wykonanej przez szkoleniowca marki Dermalogica, dowiedziałam się, że moim celem jest redukcja płytkich zmarszczek i zapobieganie pojawieniu się głębokich zmarszczek.

Jestem pewna, że przy odpowiedniej pielęgnacji, proces starzenia się skóry można nieco odsunąć  w czasie. Na swoim przykładzie widzę, że unikanie słońca i stosowanie kremów z filtrem SPF 50 to klucz do skóry bez przebarwień, a prawidłowe oczyszczanie skóry ułatwia walkę z zaskórnikami.

Jednak najciekawsze okazały się 3 produkty, których aplikacja to dla mnie zupełna nowość, dlatego postanowiłam je wam przybliżyć.

1. PreCleanse Balm

Żeby pozbyć się makijażu, filtrów przeciwsłonecznych, nadmiaru sebum i innych zanieczyszczeń, które gromadzą się na skórze przez cały dzień, nie wystarczą chusteczki do demakijażu czy płyn micelarny. Oczyszczanie powinno przebiegać co najmniej dwuetapowo. Pierwszym etapem oczyszczania skóry powinno być usunięcie z powierzchni skóry zanieczyszczeń lipofilnych, czyli takich, które rozpuszczają się w tłuszczach.

Tu sprawdzi się kosmetyk, który – uwaga – nakłada się na suchą skórę lub bezpośrednio na dołączoną do produktu rękawicę oczyszczającą i wmasowuje w skórę.

Następnie dodając wody, kremowa formuła zmienia się w lekkie mleczko oczyszczające, dzięki czemu rozpuszczalne zanieczyszczenia hydrofilne (lipofobowe), czyli odporne na tłuszcz, a rozpuszczalne w wodzie, są usuwane ze skóry. Na końcu dokładnie spłukujemy wodą.

Balsam może być stosowany nawet do demakijażu oczu, a jego kluczowym składnikiem jest olej z pestek moreli, który odżywia skórę, nawilża i łagodzi podrażnienia. Bardzo spodobała mi się dołączona do preparatu dwustronna oczyszczająca rękawica do twarzy, który przy okazji pomaga usunąć martwy naskórek.

Po zastosowaniu takiego balsamu oczyszczającego, warto sięgnąć po dedykowany do potrzeb skóry preparat myjący, który pomaga oczyścić głębsze warstwy skóry – ujścia mieszków włosowych, pory z zanieczyszczeń, a także ze zbędnych produktów przemiany materii (pot, sebum). W moim przypadku polecono mi Skin Resurfacing Cleanser – złuszczający krem-żel z kwasem mlekowym do mycia twarzy. Dzięki podwójnemu oczyszczaniu (najpierw produktem na bazie oleju – PreCleanse Balm, a następnie produktem oczyszczającym, np. Skin Resurfacing Cleanser) mam pewność, że moja skóra została dokładnie oczyszczona i przygotowana do wchłonięcia składników aktywnych zawartych w produktach pielęgnacyjnych, które stosuję w dalszej kolejności.

2. Stress Positive Eye Lift

Nie ukrywam, że mam już zmarszczki wokół oczu, ale głównie od uśmiechania się ;) Wiem, że powinnam dostarczyć moim okolicom oczu nieco dłuższego wytchnienia niż 10 sekund o poranku i 10 sekund wieczorem, gdy resztkami sił wklepuję krem pod oczy. Z tą kremowo-żelową maską udaje mi się poświęcić moim oczom 2 razy więcej czasu i to już coś! A wszystko za sprawą chłodzącej końcówki, która umila nakładanie produktu.

Krem zmniejsza cienie wokół oczu, mieszanka sfermentowanych drożdży (!) i kwasu hialuronowego pomaga uzyskać efekt liftingu, a ekstrakt z soli morskiej oraz arktycznej algi przeciwdziała powstawaniu obrzęków.

Nakładam kilka kropel preparatu na górną i dolną okolicę oczu i wykonuję delikatny masaż od górnej wewnętrznej części powieki na zewnątrz i od zewnętrznej części do wewnątrz. Resztę preparatu wklepuję opuszkiem palca. Preparat nie zawiera sztucznych barwników, aromatów i parabenów.

3. Nightly Lip Treatment

Nasze usta również podlegają procesom starzenia.

Zmarszczki i bruzdy wokół ust powstają wskutek silnej mimiki twarzy, picia napojów przez słomkę, czy palenia papierosów, ale też promieni słonecznych.

Często zapominamy o ochronie tej strefy przed promieniowaniem słonecznym – na skórę aplikujemy kremy z filtrami przeciwsłonecznymi, zakładamy kapelusze i czapki, skórę wokół oczu chronimy nosząc okulary przeciwsłoneczne, natomiast usta i skórę wokół ust zaniedbujemy. Skóra najintensywniej regeneruje się nocą, między północą a 6 rano komórki dzielą się nawet 10-krotnie szybciej niż w ciągu dnia, dlatego pomadka Nightly Lip Treatment wspomaga procesy nocnej regeneracji skóry.

Szczerze, to nigdy nie robiłam nic więcej dla obszaru ust, oprócz nakładania zwykłego kremu do twarzy i pomadki ochronnej na noc.

Ale jeśli boicie się głębokich bruzd nosowo-wargowych, marionetkowych zmarszczek (fałdek poniżej poziomu ust biegnących pionowo w dół), bądź zmarszczek palacza nad górną wargą, warto postawić na taką nocną regenerację.

Dodatkowo z upływem lat, wargi tracą kolor, a ten preparat śmiało można nakładać także na usta. Zawiera ekstrakt z goryczki indyjskiej zwiększający grubość naskórka i wypełniający zmarszczki, ekstrakt z nasion sezamu pomagający przywrócić skórze objętość, zmniejszając drobne linie i zmarszczki, a bogate w witaminy masło Shea poprawia elastyczność skóry i nawilża. Zawarty w formule pomadki ekstrakt z owoców jabłka Pyrus Malus jest doskonałą alternatywą dla kwasu hialuronowego, poprawia nawilżenie skóry ust i przywraca im gładkość.

To moje pierwsze spotkanie z marką Dermalogica, ale zapewne nie ostatnie, bo taka dedykowana pielęgnacja to strzał w 10!

FaceMapping® oraz zabiegi z użyciem kosmetyków Dermalogica wykonuje wiele salonów kosmetycznych w całej Polsce, tam też znajdziecie kosmetyki, które opisałam powyżej oraz na stronie www.dermalogica.pl

Rekomendowane artykuły

  • Kasia

    Zaciekawiłaś mnie tą pomadką do ust:)

    • Bo to bardzo ciekawe rozwiązanie, które przede wszystkim jest proste w użyciu. Często zapominamy o ochronie tej strefy na twarzy, więc w moim przypadku to dobra odmiana :)