Słońce zaczyna coraz mocniej świecić. Już czas wystawić buzię do słońca i pięknie się opalić. Co tam zmarszczki, przebarwienia i przesuszona skóra! Ważne, że już teraz będę pięknie opalona! A co będzie za kilka lat? Ech, nie ma sensu martwić się na zapas!

I tu się mylicie. Bo za kilka lat pożałujecie, że opalałyście twarz. Wyjdą wspomniane przebarwienia, plamy, szybciej pojawią się pierwsze zmarszczki. Więk­szość dziew­czyn młod­szych ode mnie o dekadę i tak nie potrak­tuje moich słów poważ­nie, bo opalona buzia wygląda zdrowo i ponętnie. Tak, zga­dza się, ale czy nie można tro­chę oszu­kać?

Samo­opa­la­cze – o takim oszu­stwie myślę – tyle że macie od razu kon­kretne sko­ja­rze­nia: okropny zapach, pro­blem z równomierną aplikacją, plamy na twa­rzy po zasto­so­wa­niu, krótko mówiąc: NIE! I macie rację!

Ale jest pewne cudeńko, które:

  • nadaje skó­rze efekt skóry „muśnię­tej słoń­cem”,
  • przy­jem­nie pach­nie,
  • łatwo się apli­kuje dzięki żelowo-ole­istej kon­sy­sten­cji,
  • jest bar­dzo wydajne,
  • nie wysu­sza skóry,
  • same możemy zade­cy­do­wać, czy skó­rze nadać moc­niej­szy lub słab­szy odcień opa­le­ni­zny,
  • efekty utrzy­mują się nawet 4 dni,
  • zawiera aż 99,8% naturalnych składników.

Przed­sta­wiam moje naj­now­sze odkry­cie: samo­opa­lacz Radiance – Plus Gol­den Glow Booster marki Cla­rins.

Bar­dzo lubię spo­sób apli­ka­cji tego kosme­tyku: jedną, dwie lub trzy kro­ple dodaję do kremu na dzień lub na noc. Ja z reguły sto­suję rano, bo nie chcę, żeby w nocy pre­pa­rat wytarł się w moją poduszkę ;) W zależ­no­ści od ocze­ki­wa­nego efektu, decy­duję, ile kro­pel tego olejku dodać do kremu. Naj­pierw na dłoń nakładam krem, następ­nie clarins11dodaję ole­jek, mie­szam pal­cem i taki mix aplikuję na twarz. Zupeł­nie nie przej­muję się super dokład­nym roz­sma­ro­wa­niem, bo wiem, że nie będzie żad­nych nie­este­tycz­nych zacie­ków czy innych nie­rów­no­ści. Specjaliści tej marki proponują, aby nakładać samoopalacz z kremem od środka twarzy ku uszom, a na koniec opuszkami palców lekko jeszcze „powciskać” preparat. Opa­le­ni­zna poja­wia się już po godzi­nie od apli­ka­cji. Żeby wydo­być kro­plę preparatu, należy deli­kat­nie przy­ci­snąć denko (które jest miękkie), a wypły­nie dokładnie jedna kro­pla. Po apli­ka­cji oczy­wi­ście trzeba umyć ręce.

Cena 98,90 zł za nie­wiele bo 15 ml, ale jestem prze­ko­nana że pre­pa­ratu star­czy na kilka mie­sięcy.

Uży­wam od ponad mie­siąca i naprawdę nie­wiele ubyło. Wiem, że w dro­ge­riach Sephory czy Douglasa można dostać próbkę tego samo­opa­la­cza, ale jedna z pań tam pra­cu­ją­cych powie­działa, że w próbce nie ma pig­mentu opa­la­ją­cego, więc ta próbka na nie­wiele się zda. Zanim kupiłam to cudo, próbowałam miksować zwykły samoopalcz z kremem na dzień, jednak zapach i efekty były dość tragiczne ;) Jeśli chce­cie uzy­skać efekt opa­lo­nej skóry bez słońca i to jak naj­szyb­ciej, z czy­stym sumie­niem pole­cam ten produkt.

Rekomendowane artykuły

  • ola

    hej Suzy! cudnie było Cię znaleźć! tak jak na dnp,tu na pewno też będę stałą czytelniczką :)
    co do posta – powiem Ci,że używałam już różnych samoopalaczy,ale większość strasznie mnie zapycha i po użyciu pojawia się na mojej buzi wysyp zaskórników i niespodzianek. zainteresowałaś mnie clarinsem,bo jeszcze go nie miałam. czy jest szansa,że pod tym względem jest lepszy od innych brązujących mazideł?

    • Ola, nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu do mnie dotarłaś :)) Ja absolutnie polecam, bo to jest jednak forma olejku i mieszasz z własnym kremem na dzień, więc nie ma możliwości zapchania porów itd. Jest super wydajne i powiem Ci, że się zakochałam w tym produkcie. Jak chcę mocniejszą opaleniznę, to dodaję 4 krople, a jak słabszą to 2. Genialna rzecz, bo ja już od kilku lat nie opalam w ogóle twarzy, tylko ciało i to rozsądnie.

      • ola

        przekonałaś mnie,kupuję :)

  • Kasia

    Brzmi dobrze, szukam własnie samoopalcza do twarzy.Dzięki za wskazówkę, sprawdzę jeszcze opinie innych użytkowniczek – podoba mi się, że produkt dodajemy do naszego kremu. O takim rozwiązaniu wcześniej nie słyszałam.

    • To jest naprawdę fajna sprawa, bo to super wydajny kosmetyk, buzia wygląda na ładnie opaloną no i nie ma tego okropnego zapachu :)

  • Pingback: ()

  • Montar

    Moim sposobem na piękną i długotrwałą opaleniznę nawet w pochmurne dni jest beta Solar. Moja skóra po nim zrobiła się złotawa, ale co najważniejsze w trakcie opalania na słońcu nie jest już podatna na poparzenia słoneczne, opalenizna jest złotobrązowa i długo się trzyma. W przeciwieństwie do kosmetyków jest idealnie równa.

  • Pingback: ()

  • Pingback: ()