Po ponad trzech latach blogowania niewiele kosmetyków mnie już intryguje. Coraz rzadziej coś mnie zachwyca, zadziwia czy porusza. Składy, konsystencje, zapachy – to znam, tamto próbowałam, to w ogóle nie działa. Dlatego cieszę się, że trafiłam na markę fridge by yDe, bo to coś więcej niż kosmetyki naturalne.
Każde opakowanie jest ręcznie napełniane i sygnowane datą i podpisem osoby odpowiedzialnej za wyprodukowanie zawartości konkretnego produktu. Kosmetyki nie zawierają substancji syntetycznych i alkoholu. Solidne, szklane opakowania cieszą oko, bo przyozdobione są dodatkowo pięknymi kryształkami. Marka, oprócz kosmetyków do twarzy i ciała, produkuje również własne perfumy!
Jakiś czas temu rozpoczęłam testowanie trzech kosmetyków fridge, jeden z nich absolutnie wysunął się na prowadzenie, dlatego umieszczę go w Ulubieńcach we vlogu za jakiś czas, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie opisać wam pierwszego wrażenia po zastosowaniu tych kosmetyków.
Krem różni się od innych kremów naturalnych tym, że łatwiej się go aplikuje. Jeśli używacie kosmetyków naturalnych, wiecie że potrafią się nieco „mazać” na skórze, tutaj jest dużo lepiej, krem łatwiej się wchłania, choć nie idzie to tak szybko, jak w kremach z ulepszaczami. Krem współpracuje z podkładami różnych marek, a oprócz nawilżenia czuć, że skóra jest po nim także odżywiona. Przy tym produkcie nie stosuję żadnego serum, bo skóra go nie potrzebuje. Polecałabym go kobietom po 30. roku życia, które chcą dać skórze odetchnąć od drogeryjnych opcji i zadziałać przeciwzmarszkowo. Teraz dostępny jest w nowym, wygodniejszym i bardziej higienicznym opakowaniu airless z pompką.
Nie oczekuję cudów, krem nie usunie moich zmarszczek wokół oczu, ale czuję, że skóra już jest uelastyczniona. Produkt zawiera ekstrakt z kawy arabica, który został wzmocniony dawką naturalnego pochodzenia kofeiny, a wspomniana kofeina odblokowuje odpływ limfy odpowiedzialnej za opuchnięcia okolic oczu. Teoretycznie, jeśli produkt zawiera sporo kofeiny powinien rozgrzewać skórę, ale ponieważ krem aplikuje się prosto z lodówki jest przyjemnie kojący.
W tym produkcie filtr SPF to 5-7, ponieważ kosmetyki fridge nie zawierają żadnych syntetycznych składników, dlatego filtr nie jest dodawany bezpośrednio do produktu, ale wynika on z właściwości niektórych składników (np. pochodne kwasu cynamonowego, które są składnikiem wielu olejów roślinnych oraz glinki). Na ten moment potrzebuję ochronnego filtru co najmniej SPF 25, mimo że nawet nie wystawiam twarzy do słońca! Od kilku lat słońce mnie uczula, więc nie mogę pozwolić sobie na ryzyko. Chciałabym też, żeby taki krem szybko stapiał się ze skórą, a w moim wypadku szło mi opornie – nieco lepiej, gdy rozgrzałam produkt w opuszkach palców.
Wspomniany przeze mnie krem 1.1 redukuje zmarszczki w 28 dni, zmniejsza te już istniejące do 35% oraz zapobiega powstawaniu nowych, dlatego mam zamiar zużyć całe opakowanie, by też tego doświadczyć! ;)
Nie ukrywam, że trochę martwiłam się, jak „przyswoję sobie” bieganie po kosmetyki z łazienki z II piętra do lodówki na parterze, ale po kilku dniach weszło mi w nawyk ;) Co ciekawe, marka testuje właśnie przenośne, miniaturowe lodówki dla zapominalskich/leniwych – na zdjęciu poniżej po prawej stronie za moim plecami ten biało-czarny gadżet.
Fridge by yDe rzeczywiście dba o klientów i chętnie odpowie na ewentualne pytania czy wątpliwości. Jeśli ich wszystkich jeszcze nie rozwiałam, skontaktujcie się z ekspertem fridge i dopytajcie o odpowiedni kosmetyk do waszej cery: https://fridge.pl/pl/contact