Mam 38 lat i… nie narzekam. Teraz może myślisz, że na tyle nie wyglądam? Zgadza się, a gdy jeszcze dodam, że na tyle się nie czuję, to już w ogóle jakieś szaleństwo! Ale metryka to żaden wyznacznik, zapewniam cię. Nawet nie wiesz, jak szybko upłynie ci czas i będziesz w moim wieku. Będziesz panią przed 40-stką. Jak to poważnie brzmi. Spokojnie, życie toczy się dalej, z równie fajną prędkością!
Na pewno nie pomoże ci w tym opalanie twarzy w pełnym słońcu, demakijaż wykonany od niechcenia, niewłaściwie dobrana pielęgnacja do potrzeb twojej skóry. To jak teraz dbasz o skórę, zaprocentuje w przyszłości.
Niektórych koleżanek ze swojego rocznika nie rozpoznaję na Facebooku. Ilość wypełniaczy i wstrzykniętego botoksu sięgnęła nieprawdopodobnych rozmiarów. Ale na szczęście są też takie, które prawie nic się nie zmieniły. Czyli da się. Kluczowa jest w tym wszystkim jednak pielęgnacja skóry. Do około 26. roku życia najczęściej wystarczy przykładanie się do demakijażu i pielęgnacja nawilżająca, potem polecam także regularne wizyty u kosmetyczki (najlepiej systematycznie, raz w miesiącu), serum nawilżające i więcej snu ;) Natomiast po 33. roku życia warto już precyzyjniej przyłożyć się do pielęgnacji skóry.
Testuję sporo kosmetyków, bo to część mojej blogerowej pracy, bo lubię, bo z pomocą kosmetyków dobrej jakości chcę jak najdłużej utrzymać młody wygląd. Nie, absolutnie nic na siłę, ale po prostu lubię spoglądać w lustro i widzieć wypoczętą, pełną blasku skórę.
Opracowano dwie linie produktów – Skincode Essentials oraz Skincode Exclusive. Linia Essentials oferuje kompleksowy zestaw kosmetyków – od oczyszczających i nawilżających, poprzez te do skóry trądzikowej oraz z przebarwieniami, aż po produkty wyrównujące koloryt skóry.
Z linii Essentials używam lekkiego serum liftingującego, które w składnikach ma wyciąg z aloesu, witaminy A, C i E, kwas hialuronowy, ale przede wszystkim CM-glukan – składnik otrzymywany z drożdży, który pobudza odbudowę skóry, redukuje linie mimiczne i zmarszczki. Serum przyjemnie się wchłania, jest na tyle bogate, że nie potrzeba nawet nakładać kremu na dzień (choć jak najbardziej to wskazany element pielęgnacji). Ponieważ ostatnio moja skóra jest w dobrej kondycji, na serum nakładam jedynie podkład mineralny z filtrem SPF 50, ale za to wieczorem działam bardziej kompleksowo.
Bo wieczorem oprócz wspomnianego serum, aplikuję bogaty krem na noc z linii Exclusive. Ta linia to produkty, które nie zawierają parabenów, są przebadane dermatologicznie i okulistycznie.
Następnego dnia po aplikacji należy zastosować krem z filtrem SPF 50+. Od razu przyznam, że bardzo polubiłam się z tym produktem, bo wyraźnie czuję, że ten krem jest odżywczy, bogaty w składniki, ale nie ma mowy o „przestymulowaniu skóry”, tj. dostarczeniu zbyt wielu składników aktywnych, których moja skóra nie dałaby rady wchłonąć, wręcz przeciwnie, po aplikacji (najlepiej aplikować okrężnymi ruchami od dołu ku górze) skóra nie błyszczy się nieestetycznie, jak to przy wielu kremach na noc się zdarza.
Z linii Exclusive używam również przeciwzmarszczkowego kremu pod oczy (obowiązkowo na dzień i na noc – genialny!) oraz intensywnie nawilżającej żelowej maseczki, którą nakładam… kiedy tylko mam ochotę, np. teraz, w trakcie pisania tego tekstu ;) To maseczka, którą po nałożeniu nie trzeba zmywać, wystarczy nałożyć grubą warstwę na oczyszczoną skórę twarzy i szyi, pozostawić na 10 minut, a następnie nadmiar usunąć chusteczką. Ja jednak wolę nałożyć cienką warstwę i pozwolić jej się całkowicie wchłonąć.
Moja skóra bardzo polubiła się z kosmetykami tej marki, więc pojadą ze mną również na wakacje. A jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o szwajcarskich kosmetykach Skincode, zajrzyjcie na stronę: www.skincode.com.pl tam jest też wykaz aptek, w których można kupić kosmetyki w całej Polsce.