Kilka nowych kosmetyków pojawiło się ostatnio w mojej łazience, dlatego śpieszę Wam donieść, czy warto je kupić czy lepiej zaoszczędzić własne pieniądze.
Sally Hansen, Scholl, Sisley, Tołpa, Isana, Dax Cosmetics i Nivea – to te marki wzięłam pod lupę, a oto moja krótka ocena i kilka spostrzeżeń.
1. Odżywka do paznokci Maximum Strength Sally Hansen
Na początku byłam nią zachwycona: w kolorze bladego różu, utrzymywała się dłużej na paznokciach niż zwykły lakier, a stan moich paznokci nieznacznie poprawił się. Ale na jakiś czas ją odstawiłam, przestałam malować paznokcie i znów zaczęły być w opłakanym stanie. Dlatego postanowiłam wypróbować kolejną, myśląc że będzie dużo skuteczniejsza. Niestety następna odżywka okazała się totalną porażką, więc wróciłam do różowej, której… nie mogłam już zużyć, bo zaniemogła i zastygła;) Jeśli jednak marzą Wam się bladoróżowe paznokcie tej wiosny, to warto wypróbować tę odżywkę Sally Hansen, bo wytrzymuje w idealnym stanie nawet 4–5 dni, czyli dużo dłużej od zwykłego lakieru, ale nie liczcie na cuda, że wzmocni spektakularnie Wasze paznokcie. Chyba muszę pomyśleć nad hybrydą, ale martwię się, że wtedy już nigdy nie odratuję paznokci. Cena od 14,99 zł
2. Elektryczny pilnik do paznokci Scholl Velvet Smooth
Przedstawiam fajny gadżet, bez którego da się żyć, ale z nim o wiele łatwiej – szczególnie pomocny przy pedikiurze. Pilnik ma 3 końcówki: jedną do piłowania paznokci, drugą do wygładzania, a trzecią do polerowania. Przy wygładzaniu należy nie przesadzić ze spiłowaniem płytki, czyli używamy z umiarem. Pilnik działa na zwykłą baterię. Przyznam szczerze, że do szybkich poprawek paznokci, np. gdy paznokieć haczy i trzeba go natychmiast spiłować, żeby nie oszaleć, wybieram zwykły pilnik, bo tak jest po prostu sprawniej, natomiast do domowego spa i wolnego popołudnia – bardzo przydatna rzecz. Cena to 169,99 zł
3. Róż rozświetlający Palette Orchidée Sisley
Ten róż po prostu mnie zauroczył! To jeden z takich kosmetyków, który cieszy oko i zawsze lubimy mieć go pod ręką. Dostępny w dwóch wersjach: różowej i brzoskwiniowej, ja posiadam tę drugą, która delikatnie podkreśla opaleniznę (w moim wypadku sztuczną – ze sprawdzonego olejku, który dodaję do kremów, więcej tutaj). Róż Sisley zawiera drobinki lekko opalizujące, dlatego minimalnie mieni się na twarzy, ale jest to absolutnie zachwycający efekt. Najczęściej podkreślam nim tylko kości policzkowe, ale niektórzy używają go na całej twarzy. Co ciekawe korzystam z niego już od jakiegoś czasu, a wytłoczenie w postaci orchidei, znaku rozpoznawczego marki Sisley, dalej jest widoczne. Jedyne co może drażnić, to problem z otwieraniem produktu, zawsze mylę się, z której strony mam go otworzyć;) Cena różu Sisley zaczyna się od 261 zł
4. Wygładzająco – odżywczy krem do rąk Nivea
Jako mama 2,5-latka mam fioła na punkcie częstego mycia rąk, dlatego moje ręce są lekko przesuszone. Niestety ten krem Nivea nie radzi sobie wystarczająco dobrze, wprawdzie świetnie się wchłania – wręcz błyskawicznie, ładnie pachnie, ale nie nawilża wystarczająco dobrze, dlatego nie kupię kolejnego opakowania. Cena około 7 zł
5. Dezodorant Isana
Jeśli chodzi o antyperspirant, to znalazłam ten, który działa bez zarzutu (tutaj) , ale czasem gdy zostaję w domu, wolałabym dać odpocząć moim pachom i użyć zwykłego dezodorantu zamiast antyperspirantu. I ten sprawdza się całkiem nieźle: zapach nieco mydlany, ale w miarę przyjemny. Do tego niemiecki Öko Test potwierdzający bardzo dobrą jakość produktu i świetna cena do jakości 3,99 zł. Jednak trzeba pamiętać, że to jedynie dezodorant, więc w bardziej stresujących czy intensywnych dniach polecam raczej antyperspirant. Dezodorant do kupienia jedynie w drogeriach Rossmann.
6. Mikrozłuszczający żel pilingujący do mycia twarzy Tołpa
Choć jak już zapewne wiecie moim ulubieńcem do mycia twarzy jest olejek z Bielendy, to ten żel – peeling też nieźle działa. Nie podrażnia skóry, przyjemnie pachnie, jest wydajny, nadaje się do cery wrażliwej, mieszanej, tłustej i trądzikowej. Usuwa zanieczyszczenia i nadmiar sebum. Po jego użyciu odczuwam lekkie ściągnięcie skóry, ale zazwyczaj po wszystkich preparatach do mycia twarzy tak dzieje się z moją skórą. Jednak jeśli mam wybierać, to nadal olejek z Bielendy jest moim numerem 1. Cena żelu pilingującego 28,49 zł
7. Krem pod oczy Tsubaki Anti-Age Yoskine, Dax Cosmetics
Nawilża, dobrze się rozprowadza, nadaje się pod makijaż jest wydajny, bezzapachowy, ale… nie powala. Jeśli szukacie zwykłego kremu pod oczy, który po prostu zabezpieczy te delikatne okolice, to polecam, natomiast jeśli zmagacie się już ze zmarszczkami, potrzebujecie czegoś silniejszego w działaniu od kremu Tsubaki. Niestety nie pamiętam jego ceny i nie mogłam znaleźć w internecie, być może nie ma go już na rynku (?)