Wiem, że wiele osób zmaga się z tym problemem. Wypadanie włosów, kłopot z ich gęstością, czy wiecznie przetłuszczona skóra głowy. Jak sobie pomóc?
Produktów do pielęgnacji włosów jest wiele. Ale gdyby tak zacząć w naturalny sposób? Ponieważ jestem ogromną fanką kosmetyków naturalnych marki Vianek, o których pisałam na blogu już ponad rok temu, postanowiłam wypróbować ich 2 nowe produkty: tonik-wcierkę do włosów i peeling do skóry głowy.
Zaczęłam testowanie na całego, ale szybko przemyślałam sprawę. O ile peeling do skóry głowy rzeczywiście jest mi potrzebny, by usunąć wszelkie zanieczyszczenia po produktach do włosów, o tyle tonik-wcierka już niekoniecznie…
Mam gęste włosy, które nie wypadają, wyglądają zdrowo, więc po kilku aplikacjach go odstawiłam, ale… namówiłam mojego męża na stosowanie obiecując mu – nieco na wyrost – że od teraz będzie miał bujne włosy ;) Gdybym sama stosowała tonik-wcierkę, rezultatów mogłabym nie widzieć, a na panu małżonku dojrzę różnicę!
Na początku kilka słów o produktach.
Łagodzący peeling do skóry głowy
Peeling pozwala dokładnie oczyścić skórę głowy z nadmiaru zrogowaciałego naskórka i łupieżu. Poprzez masaż poprawia ukrwienie, dotleniając skórę, a jednocześnie stymuluje cebulki i przyspiesza wzrost włosów.
Zawiera olej kokosowy i słonecznikowy oraz masło shea, natomiast kwas salicylowy reguluje procesy rogowacenia i aktywności gruczołów łojowych.
Nigdy nie stosowałam peelingu do skóry głowy, co ciekawe peelingu do ciała używam 2 razy w miesiącu. Dopiero, gdy zobaczyłam ten produkt, pomyślałam, że warto spróbować. Nakładam go pod prysznicem, wmasowuję w mokrą skórę głowy i zostawiam na 3 do 5 minut. Następnie spłukuję i myję włosy szamponem.
Dzięki peelingowi do włosów pozbędziecie się także pozostałości po lakierach, suchych szamponach czy piankach do włosów. Peeling jest gęsty, więc po użyciu trzeba go dokładnie spłukać.
Efekty stosowania peelingu do skóry głowy
Skóra głowy jest rzeczywiście czysta i odświeżona po tym peelingu. Produkt jest bardzo wydajny i zapewniam, że starczy na dłużej, należy go bowiem stpspwać nie częściej niż raz na 7 dni. Cena 22.99 zł za 150 ml jak najbardziej do przyjęcia ;) Polecam ten kosmetyk, bo zapewnicie odrobinę odpoczynku waszej skórze głowy od konserwantów, SLS-ów i innych mało naturalnie brzmiących substancji.
Normalizujący tonik – wcierka do skóry głowy
Preparat jest w formie toniku, do stosowania jedynie na skórę głowy. Ma zadziałać kompleksowo: normalizować pracę gruczołów łojowych i wzmocnić cebulki włosów przyspieszając w ten sposób wzrost włosów. Wszystko za sprawą ekstraktów z pokrzywy, skrzypu, łopianu, szałwii i brzozy, bogatych w składniki mineralne (cynk, miedź, krzem) oraz witamin. Olejki rozmarynowy i eukaliptusowy mają odświeżyć, pobudzić i odżywić skórę głowy, przez co włosy mają stać się grubsze, mocniejsze i bardziej odporne na uszkodzenia.
Pachnie ziołowo (do zniesienia), aplikuje się łatwo za pomocą atomizera. Po zaaplikowaniu, należy wmasować produkt w skórę głowy.
Efekty?
Ten tonik działa! Włosy mojego męża stały się bardziej gęste! I to na moich oczach! Niestety musicie mi uwierzyć na słowo, bo pan małżonek na zdjęcia się nie godzi. Włosów na głowie ma więcej i są gęstsze. Wciera bardzo ambitnie, każdego wieczora, właśnie rozpoczął 3. opakowanie, bo sam widzi efekty.
Na pewno włosom pomaga również sam masaż skóry głowy, bo na zdrowy rozsądek, masaż pobudza krążenie krwi i stymuluje cebulki do wzrostu włosów. Tylko od razu ostrzegam wszystkich panów – ten preparat nie zadziała na testosteronowe przyczyny łysienia!
Moja bliska koleżanka zmagała się z wypadaniem włosów – jej też pomógł tonik, a do tego zaczęły rosnąć nowe włosy, tzw. baby hair. Trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość i systematycznie, raz dziennie przez 2-3 minuty wcierać tonik w skórę głowy przez co najmniej 4 tygodnie, a najlepiej jeszcze dłużej. Mój mąż aplikuje produkt na noc, a rano myje głowę. Spróbujcie, bo wydatek w wysokości 18.99 zł może się opłacić!
Podsumowanie
Oba produkty spełniają swoje zadania: peeling do skóry głowy oczyszcza, a tonik – wcierka sprawia, że włosy są w lepszej kondycji, jest ich więcej i przestają wypadać.
Co do toniku – w internecie huczy od sprzecznych opinii, jedni chwalą, inni kręcą głowami, warto samemu wypróbować, jeśli ktoś zmaga się z wypadaniem włosów i chwytał się już różnych produktów, bo cena zachęca do tej próby.
Wychodzę z założenia, że w życiu trzeba zachować równowagę. Jeśli stosuję zwykłe produkty drogeryjne do włosów, czasem trzeba tym włosom dać odpocząć i przejść na kosmetyki naturalne. I tu Vianek sprawdzi się zdecydowanie.
Jestem fanką Vianka od pierwszego użycia, ufam naturalnemu składowi tych kosmetyków i tak na razie pozostanie. Polecam zapoznać się z tą marką, o ile jej jeszcze nie znacie, bo do zaoferowania ma naprawdę sporo! Zajrzyjcie na stronę Vianka i poczytajcie o składach i produktach, a stacjonarnie produkty tej marki możecie znaleźć w wybranych aptekach oraz Drogeriach Hebe, Kontigo, Natura.