W życiu trzeba sprawiać sobie drobne przyjemności. Aktualnie do moich przyjemności należy możliwość wypicia w spokoju porannej kawy od pierwszego do ostatniego łyka. Niestety przy moim 2-letnim synku zdarza mi się to tak rzadko, że aż strach.
Tak, tak, to moja wina – brak organizacji, dyscypliny i czego tam jeszcze chcecie. Dlatego przyjemności nadrabiam… zakupami. Ale rozsądnymi i jedynie od czasu do czasu, bo mają sprawiać prawdziwą radość.
KAŻDA Z NAS ZASŁUGUJE na takie drobne przyjemności jakimi są zakupy ;) Co warto mieć, by życie stało się jeszcze przyjemniejsze?
1. Ekskluzywne kosmetyki
Nie chodzi o to, aby co miesiąc wydawać pół pensji na drogie kosmetyki, ale to spora przyjemność mieć w kosmetyczce czy na półce w łazience choćby jeden ekskluzywny kosmetyk. Chanel, Dior, Sisley, Clarins, Guerlain to marki, których jakość produktów jest świetna, a do tego eleganckie opakowania cieszą oko. Mój cień Chanel ma już ze 100 lat, a wciąż za każdym razem z ogromną chęcią sięgam po niego. Niech to będą np. kultowe kulki rozświetlające lub brązujące od Guerlain, pomadka od Diora czy podkład w kompakcie od Chanel, ale ten jeden droższy kosmetyk nam się należy!
2. Buty i torebka
Znaki rozpoznawcze każdej kobiety. Na te drobiazgi warto zaoszczędzić, by cieszyć się tym, co najlepsze. Gdy zostałam szczęśliwą posiadaczką pierwszej torby Louis Vuitton, postawiłam ją w hotelu na przeciwko łóżka i patrzyłam, patrzyłam, patrzyłam niedowierzając. Wzdychałam, oglądałam, dotykałam, przymierzałam. Zakupy w luksusowych sklepach to przeżycie, które czasem pamięta się latami (np. to, że w sklepie Louis Vuitton w Budapeszcie musiałam czekać 30 minut na obsługę z powodu dłuuugiej kolejki, ale warto było). W kwestii obuwia nieustannie nadrabiam, bo jestem okropnie wybredna i niepewna co do wyborów, mam absolutnie za mało par butów, co potwierdzą moje koleżanki, sąsiadki i przyjaciółki, dlatego tym bardziej ucieszyły mnie ostatnie, urodzinowe zakupy w sklepie Moliera 2 w Warszawie i nowe baleriny, w które z ochotą wskoczę tej wiosny. A zapewniam Was, że zakupy tam to czysta przyjemność ;)
3. Okulary przeciwsłoneczne
To przyjemność warta grzechu. Nie muszą być to najdroższe okulary w mieście, Ray-Ban w zupełności wystarczą, a do tego są klasyczne i ponadczasowe. Ja w moich błękitnych Aviatorach jestem zakochana do tego stopnia, że po 4 latach niemalże codziennego ich użytkowania, kupiłam identyczne, bo poprzednie wpadły w rączki mojego Marcela i trochę zmieniły kształt ;) Druga para to już w moim przypadku fanaberia, ale obie w świetnych, okazyjnych cenach – 84 euro – kupione w Hiszpanii.
4. Biżuteria
Niech to będzie delikatny łańcuszek przy szyi, jeden duży pierścionek przykuwający wzrok, kobieca bransoletka na nadgarstku czy efektowne kolczyki (te na zdjęciu to marka Lavocca). A najlepiej, gdybyś miała to wszystko po jednej sztuce. Tak, na te drobiazgi też zasługujesz, zapewniam Cię :)
5. Bielizna
Zdaję sobie sprawę, że gdy rano lecisz do pracy czy szkoły, nie w głowie Ci koronki i inne fiszbiny, bo najlepiej sprawdza się bielizna bezszwowa z Intimissimi lub Oysho, ale coś ekskluzywnego musi być w Twojej szufladzie z bielizną. Tak na wszelki wypadek lub dla lepszego samopoczucia. Prawdziwy luksus to zakupy w Agencie Provocateur na Mokotowskiej 59 w Warszawie (z kieliszkiem szampana i makaronikami, a jakże!), ale trzeba przygotować się na spory wydatek.
Do tego zestawu przyjemności dorzucam jeszcze perfumy, o których już pisałam, a co jeszcze dodałybyście do tej listy?